Strony

piątek, 2 listopada 2012

Benoît Delbecq - Crescendo in Duke

Nato 4375, 2012
Benoît Delbecq - piano; Steve Argüelles - perc., electr; Jean-Jacques Avenel - db; Michael Bland - dr; Tony Coe - cl, ss; Antonin-Tri Hoang bcl, as; Michael Nelson - tb; Steve Strand, Dave Jensen - tr; Kenni Holmen - ts; Kathy Jensen - bs, cl; Tony Malaby - ss, ts; Yohannes Tona - b 

Bateau; Portrait of Mahalia Jackson; Portrait of Wellman Braud; The Spring; Acht O’Clock Rock; Whirpool; Fanfare; Goutelas; Get with Itness; Something; Having at It; Blue pepper; Tina; Diminuendo and Crescendo in Blue; Fontainebleau Forest
english version below
Zastanawiający jest powód dla którego francuski pianista, znany z dużo mniej tradycyjnych nagrań, postanowił zająć się ellingtonowskimi tematami aranżując je na ani to tradycyjny, ani nowatorski zespół indywidualistów. Oto mamy przed sobą wynik ich współpracy – funkowe melodyjki, opracowane w interesujący sposób, ale niezbyt dynamiczne, rzadko kiedy rzucające na ziemię. Czy to wina sterylności nagrania zakłócającej właściwe ustosunkowanie do oryginału? A może całościowa niespójność, zarówno stylistyczna, jak i aranżacyjna?

Już na początku można odnieść wrażenie rozszczepienia planów. W tym wertykalnie rozległym układzie słychać czasem partię fortepianu jako osobną, odtworzoną z niezależnego źródła ścieżkę, a także dość niespodziewane użycie elektroniki.

Jako sonorystyczny żart potraktować można Whirpool z delikatną preparacją fortepianu, terkotaniem przeszkadzajek, glissami na kotłach i przekomarzaniem klarnetów z saksofonem sopranowym. Kilka niefunkowych aranżacji, jak choćby Goutelas Suite, pod względem charakteru stanowi całość. Swingujący zespół w tym momencie mknie jak pociąg, nikt się nie spina i niewiele brakuje, by wejść w sentymentalny nastrój. 

Muzyka nabiera powabu, gdy obsada kurczy się do tria i prezentując temat Tina jest jedną nogą w jarrettowskich „standardach”, drugą u Monka i z pewnością można czerpać z takiego grania dużo przyjemności. Inaczej jest w poprzedzającym Blue Pepper, którego wijąca się melodia na jednej funkcji została wykończona rzęsiście i kanciasto z niezbyt wyrafinowanym tappingiem basisty wprowadzającym w słuchowe zakłopotanie. Na uwagę zasługuje natomiast śmiałe potraktowanie Portrait of Wellman Braud; jego dramaturgia i umiejętne zestawienie typowo bigbandowej estetyki z mocnym, rockowym uderzeniem, stanowi najbardziej dynamiczny moment nagrania.

Błogim łącznikiem i kodą są utwory zagrane przez Delbecq solo – The Spring i Fontainebleau Forest. Znajdziemy w nich cały świat pianisty, od schyłkowo romantyczno i impresjonistycznych inspiracji, po współczesne jak John Cage, Gyorgy Ligeti, a idąc dalej – Cecil Tylor i Ornette Coleman.

Można by odbierać tę płytę jako swego rodzaju eksperyment i zabawę, biorąc jednak pod uwagę wcześniejsze, niepomiernie bardziej przekonujące nagrania Delbecq, choćby z Markiem Ducretem, François Houle i Milesem Perkinem, nazywanie jej eksperymentem rozpaczliwie umniejszałoby poprzednim.

***

Striking is the reason why the French pianist, known for much less traditional recordings, decided to deal with Ellington's themes and arranging them for nor traditional neither innovative group of individuals. Here we have the result of their collaboration - funky melodies drawn in an interesting way, though not very dynamic, not either cutting a dash. Is it because of recording's sterility that disturbs to assume an attitude properly to the original? Or maybe the overall incoherence, both stylistic and arrangement?
 
At the beginning, you can get an impression of plans fission. In this vertically extensive system sometimes you can hear the piano as a separate, heard from an independent source track, and quite unexpected use of electronics.

Whirpool can be treated as a sonoristic joke, with a gentle piano preparation, rattling of percussions, glides on toms and bantering between clarinets and soprano saxophone. Several non-funk arrangements, such as Goutelas Suite, make entirety in terms of character. In this moment the band is swinging and speeding as a runaway train, nobody stress, so it's even closer to enter in a sentimental mood. 

The music takes charm when musicians leave only trio playing Tina, with one leg stepped on Jarrett's Standards, the other on Monk, and certainly one can drawn a lot of pleasure from such kind of playing. It is differently in preceding Blue Pepper, where the slithering melody on one chord was finished copiously and angularly, with not very refined bass tapping causing the aural embarrassment. However is worthy of notice bold handled Portrait of Wellman Braud; its dramaturgy and cleverly putting together the typically big-band aesthetics with the strong, rock blow, define the most dynamic moment of the recording.

A blissful link and code are tunes played by Delbecq solo: The Spring and Fontainebleau Forest. We can find there the entire world of the pianist, from late romantic and impressionistic inspiration, through contemporary as John Cage, Gyorgy Ligeti, and going further - Cecil Tylor and Ornette Coleman.

One might take this album as a kind of experiment and fun, but taking into consideration the earlier, immensely more convincing Delbecq's recordings - for instance with Mark Ducret, François Houle or Miles Perkin - naming it as an experiment desperately would degrate the previous ones.